Lubię biżuterię... Taką elegancką, odświętną i taką codzienną... Bransoletki, naszyjniki, kolczyki, pierścionki, broszki. Nie jestem w stanie się im oprzeć, ciągle więc dołączają do mojej kolekcji kolejne... :)
Mieć to jedno ale trzeba gdzieś te wszystkie "skarby" przechowywać :)
Jednym z takich moich miejsc przechowywania jest szkatułka-komódka. Mam ją już od wielu, wielu lat. Jakiś czas temu odmieniłam jednak całkowicie jej oblicze. Prawdę mówiąc byłam już bardzo bliska pozbycia się owej szkatułki. Dawno, dawno temu, kiedy miałam lat naście, ona nawet mi się podobała. Czas ten jednak minął bezpowrotnie :).
Kiedy więc szkatułka miała już zniknąć, pomyślałam sobie, że może spróbuję coś z nią zrobić.
Nie mam niestety żadnego zdjęcia szkatułki sprzed metamorfozy. W sieci znalazłam coś podobnego stylistycznie...
Taka plastikowa, brązowa, ze złotymi uchwytami.
Teraz szkatułka wygląda zupełnie inaczej.
Najpierw musiałam ją zmatowić papierem ściernym i pomalować podkładem (Interior Fix Primer firmy Flugger).
Następnie pomalowałam szkatułkę bordową farbą akrylową. Chciałam uzyskać spękania, w kilku miejscach nałożyłam więc crackle jednoskładnikowy i po przeschnięciu pomalowałam białą farbą akrylową.
Nakleiłam różane motywy serwetkowe. Całość polakierowałam, a później podmalowałam i pocieniowałam. Ranty przeciągnęłam bordową farbą. Również na kolor bordowy przemalowałam złote uchwyty szufladek.
Na koniec szkatułkę kilkakrotnie polakierowałam, szlifując ją jeszcze w między czasie drobnym papierem ściernym.
I tak oto szkatułka dostała nowe życie i ma się całkiem nieźle :) Teraz już wcale nie chcę się jej pozbywać :)
Szkatułka zapoczątkowała mój decoupage-owy okres różany :)
Różany ciąg dalszy już wkrótce...
Pozdrawiam,
Agata-Truskawkownia